Sezon wesel uważam za zamknięty. W tym roku wyjątkowo byłam na kilku (a jeszcze kilka lat temu byłam zła, że nikt nas nie zaprasza!), ale opiszę dwa ostatnie – bo to je najbardziej pamiętam.
W czerwcu byliśmy na wspaniałym ślubie i weselu kuzynki mojego męża. Ceremonia ślubna odbyła się w małym kościółku, gdzie przed laty ślubowali sobie miłość rodzice Panny Młodej. Wesele z kolei – we wspaniałym ośrodku nad jeziorem, tuż przy lesie.
Panna Młoda w dopasowanej sukni, pięknych lokach i nienagannym makijażu (przez całą noc!) oczarowywała gości. Pan Młody w błękitnym garniturze, mokasynach i słomianym kapeluszu wyglądał jak surfer w Miami. Tradycyjne wesele z wiejskim stołem połączone z pasją do surfowania – pomysł idealny.
W trakcie krojenia tortu weselnego rozdawane były… kokosy. Każdy otwierało się jak puszkę, a przez dołączoną słomkę można było wypić przepyszne mleczko kokosowe. Przyznam, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym. Bardzo chętnie zaopatrzyłabym się w takie kokosy :)
Na drugie wesele zaprosiła nas moja koleżanka. Byłam bardzo ciekawa całej ceremonii i przyjęcia, bowiem jej narzeczony (no, teraz już mąż) jest Irlandczykiem. Z Irlandii przyleciało około 40 osób.
Ksiądz w kościele całą mszę odprawił w języku polskim. Szkoda, że nawet kilku słów nie powiedział po angielsku, myślę że i Panu Młodemu, i gościom zrobiłoby się miło. Podczas składania przysięgi małżeńskiej, Pan Młody jakże uroczo powtarzał po księdzu „miłosćć, wielnosćć i ućććwiwiośćććć małźeńćką” (naprawdę się wzruszyłam!). Później Para Młoda złożyła przysięgę w języku angielskim.
Wesele było typowo polskie, z wiejskim stołem i mocną śliwowicą, ale nie zabrakło też pięknych atrakcji, np. baniek mydlanych (goście robili je podczas pierwszego tańca).
Był też stolik, z ozdobami: wąsami, perukami i okularami na patyczkach. Zamiast tradycyjnej księgi gości, były karteczki, które można było wrzucić do słoików z podpisami: „Życzenia dla Nowożeńców”, „Miejsca godne polecenia”.
Oba śluby i wesele choć różne – dopracowane, idealne i oryginalne.
Fot. lindseymae
When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.
Pomimo że jestem mężatką od ponad czterech lat, nadal interesuję się tematyką ślubną. Moje przygotowania do ślubu trwały 3 miesiące: w lutym się zaręczyłam, a w czerwcu już tańczyłam na swoim weselu. Dotąd swoim hobby i doświadczeniem dzieliłam się jedynie z koleżankami, ale pewnego dnia w mojej głowie zakiełkował jednak pomysł, by swoimi pomysłami dzielić się też z innymi. Chcę pokazać przyszłym pannom młodym, że organizacja wesela to nie tylko stres, ale świetna zabawa.
Odwiedza nas 96 gości oraz 0 użytkowników.
Dzień ślubu jest tak wyjątkowy, że długo nie można o nim zapomnieć. Ba, niektóre panny młode nawet po fakcie nie potrafią lub zwyczajnie nie chcą rozstać się z tematyką dekoracji, falbanek, smakołyków, życzeń, prezentów, uniesień – przecież o tylu rzeczach można by powiedzieć przyszłym narzeczonym.
Tak jest z nami. Małgorzata i Madeline to co prawda stuprocentowe mężatki, ale z głowami pełnymi ślubnych i weselnych refleksji, porad, inspiracji. Co byśmy zmieniły w naszych ślubach, a z czego jesteśmy dumne? Przed czym chciałyśmy przestrzec przyszłe panny młode i na co zwrócić ich szczególną uwagę w czasie szaleństwa przygotowań? Nie zabraknie też spojrzenia na ślub i wesele z przymrużeniem oka – bo naprawdę warto przeżyć ten dzień na luzie i z uśmiechem!