Na psa urok

podroz poslubna w azji

Na psa urok

Na psa urok

Sporo czasu upłynęło od mojego ostatniego wpisu, ale przyznam szczerze, że nie miałam czasu pisać, a wszystko to za sprawą pracy, tysięcy różnych spraw do załatwienia, a potem wakacyjnych wyjazdów. Teraz, na 2 tygodnie przed naszym ślubem, kiedy wszystkie najważniejsze sprawy mamy już pozałatwiane, w końcu znalazłam czas żeby coś napisać.

Nie wiem czy to tylko moje szczęście, czy może tak to już jest z tymi ślubami (a może ktoś rzucił na nas urok?), ale im bliżej daty ślubu tym coraz więcej rzeczy zaczynało się sypać i nic nie układało się po naszej myśli…

Zacznę od tego, że mimo naszej prośby o potwierdzenie przybycia na ślub, mało który z gości to zrobił, przez co poświęciliśmy dwa dni na zdobywanie numerów, a potem wydzwanianie do znajomych i rodziny by potwierdzić zaproszenia!.

W cukierni, w której zamówiliśmy tort zgubiono nasze zamówienie i gdyby nie fakt, że zadzwoniłam tam by zmienić kolorystykę dekoracji, pewnie w ogóle nie mielibyśmy tortu!

Wybrana przeze mnie sukienka przez te wszystkie miesiące zdołała mi się opatrzyć i znudzić i tylko zdrowy rozsądek i w zasadzie brak wolnych środków nie pozwolił mi na zakup kolejnej ;)

Cały czas jeszcze nie mam kupionych butów i chyba faktycznie pójdę boso, bo nic nie mogę znaleźć co by mi odpowiadało, było modne, nie na potwornie wysokiej szpilce i w miarę uniwersalne, tak by pasowało również do innych sukienek i na inne okazje.

Najbardziej przeraziło nas jednak to jak na ponad dwa tygodnie zgubiliśmy obrączki. Ja byłam pewna, że po odebraniu ich od złotnika wziął je mój Narzeczony, On natomiast twierdził, że oddal je mnie, a ja je gdzieś schowałam… I tak przez dwa tygodnie szukaliśmy zguby, szarpiąc sobie nerwy. W końcu okazało się, że przez cały czas miał je nasz Świadek.

To nie koniec. Okazało się, że wybrany przez nas fotograf złamał nogę, więc musimy zadowolić się zastępstwem.

I tak to właśnie wyglądało i wygląda. Gdybym był przesądna to pomyślałabym, że los nie chce abyśmy się pobrali! Stres towarzyszy mi cały czas, choć teraz już staram się aż tak nie przejmować, jeśli coś nie idzie po mojej myśli.

Najbardziej jednak męczy mnie i nie daje spokoju myśl, że o czymś zapomnieliśmy, że czegoś nie dopilnowaliśmy… No cóż okaże się za 2 tygodnie ;)

Zdjęcie: bmiphone

Moje "stare" buty ślubne
Prorodzinne wesele

Related Posts

 

Komentarze (2)

This comment was minimized by the moderator on the site

O rany Julek, rzeczywiście macie trochę pod górkę, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i na pewno wbrew pechowym przygotowaniom ślub będzie wymarzony

This comment was minimized by the moderator on the site

Medżik, też tak myślę, a przynajmniej mamy fajne wspomnienia i zabawną historię do opowiadania

There are no comments posted here yet

Skomentuj

  1. Posting comment as a guest.
Załączniki (0 / 3)
Share Your Location

Osoby online

Odwiedza nas 671 gości oraz 0 użytkowników.

O blogu

Dzień ślubu jest tak wyjątkowy, że długo nie można o nim zapomnieć. Ba, niektóre panny młode nawet po fakcie nie potrafią lub zwyczajnie nie chcą rozstać się z tematyką dekoracji, falbanek, smakołyków, życzeń, prezentów, uniesień – przecież o tylu rzeczach można by powiedzieć przyszłym narzeczonym.

Tak jest z nami. MałgorzataMadeline to co prawda stuprocentowe mężatki, ale z głowami pełnymi ślubnych i weselnych refleksji, porad, inspiracji. Co byśmy zmieniły w naszych ślubach, a z czego jesteśmy dumne? Przed czym chciałyśmy przestrzec przyszłe panny młode i na co zwrócić ich szczególną uwagę w czasie szaleństwa przygotowań? Nie zabraknie też spojrzenia na ślub i wesele z przymrużeniem oka – bo naprawdę warto przeżyć ten dzień na luzie i z uśmiechem!