Urlop w Zakopanem

podroz poslubna w azji

Urlop w Zakopanem

Urlop w Zakopanem

Zakopane przeżyło w tym roku prawdziwe oblężenie. Obawa przed zamachami i 500+ sprawiło, że wiele polskich rodzin postanowiło właśnie tam spędzić urlop. Do Zakopanego pojechało też wiele młodych par chcących spędzić miesiąc miodowy w otoczeniu gór. Również i my się skusiliśmy. Każdego roku wyjeżdżaliśmy za granicę, ale tegoroczne wakacje postanowiliśmy spędzić w Polsce, a dokładniej w Zakopanem, bo nigdy wcześniej tam nie byliśmy.

Zalety urlopu w Zakopanem

Wspólne wyjazdy są zawsze piękne. Niezależnie od miejsca i panujących warunków, spędzony razem czas zbliża. Tak było też u nas. Zakochaliśmy się w Tatrach.

Nie ma nic piękniejszego niż wędrówka po górach z ukochaną osobą, która poniesie plecak, wesprze na duchu, gdy sił już coraz mniej i będzie dzieliła z nami radość ze wspólnie zdobytego szczytu. W górach spędziliśmy kilka dni. Udało nam się zobaczyć Morskie Oko oraz wejść na Kasprowy Wierch i Giewont. Gdyby czas pozwolił, na pewno więcej byśmy zobaczyli. Było ciężko, ale taki wysiłek to przyjemność. Widoki rekompensują cały trud.

Niewątpliwą zaletą urlopu w Zakopanem jest doskonałe połączenie z Krakowem. Najlepiej pojechać pociągiem. Samochodem też jest dobry dojazd, ale korek na Zakopiance może zniechęcić. Z Krakowa podróż trwa nawet 3-4 godziny.

Na uwagę zasługuje też kuchnia zakopiańska. Jako fanka ziemniaków, codziennie zajadałam się plackami: z grzybami, serem i śmietaną. Do tego oczywiście przepyszny kwas chlebowy. Również oscypki nigdzie indziej nie smakują tak jak w Zakopanem.

Urlop w Zakopanem jest na każdą kieszeń. Bogata baza noclegowa pozwala na znalezienie pokoju w każdym przedziale cenowym, od 60 zł (pokój dwuosobowy) w górę. Te tańsze pokoje wcale nie są gorsze. Może mniej luksusowe, ale zawsze czyste, z wygodnymi łóżkami.

Wady urlopu w Zakopanem

Urlop w Zakopanem miał  też parę minusów. Nie chcę nikogo zniechęcić, ale jadąc tam, warto się przygotować na kilka być może niemiłych niespodzianek.

Zacznę od noclegu. Zawsze wybieraliśmy tanie hotele, bez luksusów i byliśmy zadowoleni. Tym razem postanowiliśmy wziąć coś lepszego. Pokój z balkonem, z widokiem na Giewont. Tu niestety się zawiedliśmy, bo balkon był, ale bez krzeseł i stolika, z widokiem na inny dom. Giewont było widać z malutkiego okna – musiałam stanąć na palcach żeby zobaczyć. Lokalizacja pensjonatu była fajna. Pokój czysty, łazienka duża, dostęp do kuchni, z której tylko my korzystaliśmy. Zawiodłam się jednak tym widokiem i balkonem, bo to głównie dla nich zapłaciłam prawie dwa razy więcej.

Zdziwiły mnie też… kolejki na Giewont. Najpierw trzeba było odczekać swoje przed samym wejściem przy łańcuchach, a potem spędzić godzinę na szczycie w kolejce do zejścia. Wystarczyło, że jedna osoba wpadła w panikę, nie umiała zejść i tworzył się wielki korek. Wiele osób też wchodziło i wyjmowało kanapki, termos z herbatą – uniemożliwiając tym samym innym swobodne wejście i zejście. Panie w klapkach czy z pieskami wywołały nie tylko moje zdziwienie…

Zawiodła mnie niestety mentalność Górali. Myślałam, że tylko za granicą chce się „wydoić” z turystów jak najwięcej, ale u nas też tak jest. Nad barem wielki napis „Piwo po 4 zł”. Owszem, piwo kosztowało tyle, ale doliczana była usługa kelnerska – około 5 zł. Kolejny przykład: Mąż robił mi zdjęcie na targu pod Gubałówką i nagle jakaś kobieta zaczęła na niego krzyczeć, że zasłania jego stoisko i kazała mu odejść (to było jedno zdjęcie, nie całodniowa sesja). Kolejny: szukałam konkretnego modelu kapci, gdy zapytałam się kobiety na jednym ze stoisk, ona pokazała mi podobne, ale jednak nie chciałam ich, to odchodząc usłyszałam za plecami „że mogła mnie zdzielić tym klapkiem”. Zaznaczę, że trafiliśmy też na bardzo wielu miłych i przyjaźnie nastawieni mieszkańców.

Był to nasz pierwszy wyjazd w góry. Pojechaliśmy tam, by wspólnie spędzić czas chodząc górskimi szlakami. Myślę, że za jakiś czas ponownie tam wrócimy, ale na pewno w mniej obleganym miesiącu. Szczyt sezonu turystycznego (lipiec) nie był jednak najlepszym wyborem.

Fot. pixa.com

Ślubne znaczy droższe?
Moje oszczędności na ślubie

Related Posts

 

Komentarze (1)

This comment was minimized by the moderator on the site

Miałam kiedyś okazję wziąć udział w przyjęciu weselnym w Zakopanem, a więc zaliczyłam krótki wypad w te strony. Osobiście nie odczułam jakoś bardzo tłumów (a było to w sierpniu), ale kręciłam się głównie w rejonie Sanktuarium M. B. Fatimskiej na...

Miałam kiedyś okazję wziąć udział w przyjęciu weselnym w Zakopanem, a więc zaliczyłam krótki wypad w te strony. Osobiście nie odczułam jakoś bardzo tłumów (a było to w sierpniu), ale kręciłam się głównie w rejonie Sanktuarium M. B. Fatimskiej na Krzeptówkach. Na Krupówki nawet się nie wybraliśmy. Mieliśmy przyjemny nocleg z widokiem na Giewont (taka willa ze wspólną kuchnią - prosto i schludnie). Przyjęcie weselne obfitowało w potrawy regionalne, które były przepyszne (jakieś żurki przyprawiające o zawrót głowy czy warkocze z mięsa!!!).
W mojej pamięci Zakopane pozostało jako bardzo romantyczne miejsce i chciałabym tam wrócić. Ale chyba przemyślę to dwa razy ;p

Czytaj więcej
There are no comments posted here yet

Skomentuj

  1. Posting comment as a guest.
Załączniki (0 / 3)
Share Your Location

Osoby online

Odwiedza nas 156 gości oraz 0 użytkowników.

O blogu

Dzień ślubu jest tak wyjątkowy, że długo nie można o nim zapomnieć. Ba, niektóre panny młode nawet po fakcie nie potrafią lub zwyczajnie nie chcą rozstać się z tematyką dekoracji, falbanek, smakołyków, życzeń, prezentów, uniesień – przecież o tylu rzeczach można by powiedzieć przyszłym narzeczonym.

Tak jest z nami. MałgorzataMadeline to co prawda stuprocentowe mężatki, ale z głowami pełnymi ślubnych i weselnych refleksji, porad, inspiracji. Co byśmy zmieniły w naszych ślubach, a z czego jesteśmy dumne? Przed czym chciałyśmy przestrzec przyszłe panny młode i na co zwrócić ich szczególną uwagę w czasie szaleństwa przygotowań? Nie zabraknie też spojrzenia na ślub i wesele z przymrużeniem oka – bo naprawdę warto przeżyć ten dzień na luzie i z uśmiechem!