Pamiętacie moje wynurzenia na temat zabierania niemowląt na wesele? Zebrałam garść doświadczeń na własnej skórze i nie omieszkałam się nimi podzielić. Tymczasem rok minął jak z bicza strzelił, a w naszej skrzynce znów pojawiło się zaproszenie na ślub z moim ulubionym fragmentem: „wraz z synem”. Obecność potwierdzona i teraz tylko matka musi się przygotować psychicznie na to, jak to będzie. Pomożecie?