Przyznam, ze jestem w szoku, jakie niektórzy ludzie mają podejście do dzieci. W szczególności panny młode, które chcą mieć idealny ślub, a dzieci im w tym przeszkadzają, bo są zbyt samowolne.
Jestem po lekturze tekstu o ślubnych wpadkach na blogu Fashionelki i tam ktoś napisał w komentarzu, że na jakimś weselu dzieciaki wtargnęły na parkiet w czasie pierwszego tańca, w związku z czym para musiała zatańczyć z nimi kółeczko i to było... uwaga... "żenujące"!
Czasem nie wierzę w to co czytam: chyba tylko ludzie totalnie zepsuci, którym marzy się plastikowy ślub Barbie i Kena, są w stanie uznać taniec z dziećmi za żenadę.
Uważam, że zaproszenie rodziców bez ich małych dzieci to
wielki, towarzyski nietakt, i - używając języka niektórych forumowiczów - to jest właśnie żenada