Ekhm, no cóż... przyznam, że u mnie parę rzeczy by się znalazło:
- zaprosiłabym więcej osób, żeby nikt się nie obraził (z zaproszonych 120 przybyło 60, więc spokojnie mogłam jeszcze zaprosić 12 osób, które początkowo odrzuciłam z braku miejsca i pieniędzy).
- dałabym sobie więcej czasu na znalezienie dobrej makijażystki (miałam fatalną), także na sesję plenerową!
- powtórzę się: zadbałabym o piękniejszy makijaż i fryzurę na sesji zdjęciowej w plenerze.
- zamiast zwykłego ciasta podałabym kolorowe muffinki (cena jest bardzo podobna).
- zrobiłabym zdjęcie samego stroju i dodatków.
- wysłałabym każdemu z gości listowne podziękowanie (podziękowanie ze zdjęciem o trzymały od nas ciocie i babcie, ale niestety nie wszyscy goście).
Za to nie zmieniłabym swojej sukni ślubnej, jestem w niej zakochana do dziś!