I o to pierwszy ślubny dylemat przede mną, a mianowicie wybór miesiąca w którym mielibyśmy się pobrać. Można sobie marzyć, planować a rzeczywistość i tak to wszystko zweryfikuje…
Zacznę od tego, że zawsze podobały mi się jesienne śluby. Kocham jesień, uważam, że to najpiękniejsza pora roku, i odkąd pamiętam zawsze myśląc o ślubie w głowie miałam październik. Nie ma już upałów, łatwiej o termin w urzędzie czy kościele, restauracje i sale też nie są już tak oblegane, no i przyroda jest taka piękna, kolorowa!
Okazuje się, jednak że nie wszyscy podzielają mój entuzjazm. Na moją propozycję, aby ślub był w październiku, Narzeczony delikatnie mówiąc się skrzywił. Argumenty jakie mi przedstawił to oczywiście, że będzie zimno, ciemno, brzydko, na pewno będzie lało, no i ogólnie, że jesień to nie pora roku na ślub, co innego wiosna lub lato.
Na domiar złego moi i jego rodzice uważają podobnie. Według moich, najlepszy byłby przełom sierpnia i września – bo jeszcze jest ciepło i słonecznie, a już jest taniej, za to jego rodzice doradzają wiosnę i maj, bo wtedy jest najpiękniej. Moja babcia z kolei uważa, że powinniśmy się pobrać w grudniu w święta Bożego Narodzenia, bo to świetna okazja do rodzinnego zjazdu.
Ani wiosna, ani lato mnie nie przekonuje. Po pierwsze ze względu na gorący okres ślubny – ciężko wówczas o terminy, wszystkie sale są zajęte, zespoły wynajęte, ceny wysokie, a w kościołach i urzędach ślub za ślubem jak na taśmie w fabryce. Poza tym pogoda jest nieprzewidywalna, albo zimno i deszcz, albo upał nie do zniesienia. Inną kwestią jest też to, że miesiące letnie to okres urlopów i nasi znajomi wyjeżdżają, a ja nie chciałabym, aby kogoś z nich zabrakło na naszym ślubie.
Z drugiej strony nie chce się upierać i wyjść na osobę, która nie liczy się ze zdaniem innych. Nasi rodzice bardzo się angażują w przygotowanie ślubu i wesela, zarówno finansowo jak i organizacyjnie, nie chciałabym więc ich urazić. Z drugiej strony nie chce się zmuszać do czegoś do czego nie jestem przekonana.
Tak więc już na samym początku natrafiłam na taki o to dylemat. Wiem, że Narzeczony da się w końcu przekonać, ale od tych wszystkich porad i udzielanych wskazówek już sama nie wiem czy słusznie wybrałam miesiąc.
Cóż, moje koleżanki i znajome miały rację, mówiąc mi, że planowani ślubu to istna gra strategiczna i tor przeszkód!
Zdjęcie: Parekh Cards