No to tak:
Pod kościołem witacie się z gośćmi i oni normalnie zasiadają sobie w kościelnych ławkach.
Mnie z narzeczonym i świadkami za naszymi plecami wprowadzał do kościoła ksiądz.
Czyli "wielkie wejście" następuje, gdy już wszyscy siedzą.
potem jest msza. Hymn do miłości może odczytać Wam ktoś z rodziny, podobnie z psalmem (odpowiednio wcześniej zapytajcie o to księdza).
Potem krótkie kazanie i właściwy akt zaślubin:
wstajecie, ksiądz podpowiada Wam co mówić, zakładacie obrączki (te może przynieść np. jakieś dziecko z rodziny).
Potem komunia święta.
I w sumie koniec.
Jeszcze jakaś muzyka na wyjście, najczęściej Ave Maria.
Goście wychodzą pierwsi, a potem Wy i możecie się spodziewać, że coś spadnie Wam na głowę: ryż, płatki róż, drobniaki, confetti.
Rzeczywiście trochę ciężko sobie przypomnieć jak to było!!!